Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 4 listopada 2025 04:25
Reklama
Reklama
Reklama

Skandal w kancelarii prawnej. Miała podać wspólniczce środki poronne

Prawniczka w areszcie tymczasowym. Jest podejrzewana o to, że doprowadziła do poronienia ciąży przez jej wspólniczkę. Nie podobało jej się, że kobieta spodziewa się dziecka.
Skandal w kancelarii prawnej. Miała podać wspólniczce środki poronne

Autor: Canva

Jeszcze niedawno były nierozłączne – ambitne, odnoszące sukcesy kobiety. Ewa i Anna prowadziły wspólnie kancelarię prawną w Warszawie i uchodziły za wzór przyjaźni oraz biznesowego duetu. 

Dziś jedna z nich siedzi w areszcie, a druga próbuje poskładać swoje życie po dramatycznych wydarzeniach. Śledczy podejrzewają, że Anna próbowała otruć swoją ciężarną wspólniczkę środkami poronnymi.

Od szkolnej ławki po wspólną kancelarię

Ewa i Anna znały się od dziecka. Razem kończyły szkoły, studiowały prawo, a kilka lat temu otworzyły wspólną kancelarię w centrum Warszawy. Ich współpraca układała się bez zarzutu – przynajmniej do czasu. 

Na początku wiosny 2025 roku Ewa dowiedziała się, że jest w ciąży. Wtedy, jak twierdzą śledczy, w Annie miało się coś zmienić. Z pozoru opanowana i wspierająca, miała w rzeczywistości planować coś, co dziś określane jest jako „niewyobrażalny czyn”.

Tragiczna utrata ciąży i szokujące podejrzenia

Według ustaleń  „Faktu”, Anna miała w tajemnicy zamówić przez internet środki przerywające ciążę, a następnie – jak podejrzewa prokuratura – podawać je Ewie w jedzeniu i napojach. Kobieta poroniła, nie wiedząc, że do tragedii mogły przyczynić się te właśnie substancje.

Przez długi czas nikt nie podejrzewał podstępu. Sprawa wyszła na jaw dopiero kilka miesięcy później.

Drugie uderzenie i nagrania z kamer

Latem Ewa ponownie zaszła w ciążę. Znajomi kobiet twierdzą, że Anna nie ukrywała swojego niezadowolenia. Pod koniec sierpnia sytuacja miała się powtórzyć – tym razem jednak prawda wyszła na jaw.

Zainstalowane w kancelarii kamery zarejestrowały, jak Anna dodaje coś do jedzenia wspólniczki. Nagrania trafiły na policję. Śledczy zabezpieczyli materiał dowodowy i zatrzymali kobietę.

Prokuratura postawiła Annie zarzut usiłowania doprowadzenia do poronienia oraz skierowała wniosek o tymczasowy areszt. Sąd przychylił się do niego i kobieta trafiła na trzy miesiące do aresztu śledczego. Jak ustalili dziennikarze, nie przyznała się do winy.

Toksyczna relacja i kontrola nad życiem przyjaciółki

Znajomi obu kobiet twierdzą, że relacja Ewy i Anny od lat była bardzo intensywna. Anna miała być zaborcza, kontrolująca i chorobliwie zazdrosna o prywatne życie przyjaciółki. Ewa – jak mówią bliscy – próbowała stawiać granice, ale więź między nimi od dawna nie była zdrowa.

Śledztwo trwa

Policja i prokuratura nie ujawniają szczegółów sprawy. – Nie udzielamy żadnych informacji w tej sprawie – poinformował Jakub Pacyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa-Śródmieście.

– Prokuratura nie przekazuje żadnych danych ze względu na dobro pokrzywdzonej – dodał Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dziennikarze  dotarli do Ewy, ale kobieta nie zdecydowała się na rozmowę. Jej pełnomocniczka zaapelowała o poszanowanie prywatności klientki.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

aha 04.11.2025 00:39
Wampir nie kobieta.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama