Zmianę trendu można było zauważyć w sklepach już rok, dwa lata temu. Wtedy pojawiły się całe półki trunków zero procent. I to nie tylko piwo, ale też wina czy gotowe drinki.
– Widać to też tego lata w kurortach. Bary i restauracje są pełne „zerówek” i chyba sprzedają się dobrze, bo co chwilę ktoś zamawia piwo bezalkoholowe – mówi pan Paweł, który właśnie wrócił znad morza.
Podobną diagnozę przynosi raport NielsenIQ opisany w „Rzeczpospolitej”: pijemy inaczej, także mniej.
Piwo to wciąż król, ale już nie tak mocny
Choć ogółem rynek produktów spożywczych i chemicznych powoli rośnie, a wydatki na ten cel w ostatnich 12 miesiącach wzrosły o 1,7 proc., to alkoholi to nie dotyczy. Ten sektor skurczył się o 5,6 proc. – przywołuje dane dziennik.
W ciągu roku Polacy wydali na alkohol i tak gigantyczną kwotę niemal 52 mld zł. Aż 24 mld zł poszło na alkohole mocne, ale ten sektor skurczył się o 0,1 proc.
„Z kolei budżet na piwo i cydr spadł aż o 4,5 proc. do 22,8 mld zł. Wydatki na wina stanowiły 4,9 mld zł, co oznacza spadek o 1,8 proc.” – czytamy. A to są już odczuwalne przez producentów spadki.
Jak spojrzeć na dane dokładniej, to znacząco spadła sprzedaż szkockiej (minus 5 proc.), prosecco (minus 2,2 proc.), ginu (minus 1,2 proc.), wódki (minus 0,8), ale wzrosła np. rumu (8,1 proc.) czy koniaku (12,2 proc.).
– Nadal w Polsce króluje piwo. Jest to największa kategoria, odpowiada za ponad 44 proc. wydatków na alkohol i za 85 proc. konsumowanego alkoholu – komentuje Anna Wagner z NielsenIQ.
Pijemy inaczej. To wyraźna zmiana stylu życia
Można podejrzewać, że pijemy mniej, bo liczymy pieniądze. Ale nie o to tu chodzi.
Joanna Dolęga-Semczuk, członek zarządu, dyrektor ds. handlu i logistyki w firmie Henkell Freixenet Polska, producenta wina, wyjaśnia: – W ostatnim czasie zmienia się profil konsumpcji – konsumenci prowadzą coraz zdrowszy tryb życia, świadomie wybierają alkohole premium, warianty o obniżonej zawartości alkoholu, rezygnują z wysokoprocentowych alkoholi, ale także coraz częściej odchodzą od piwa.
Polacy nie wiążą już picia z upijaniem się. Eksperci wskazują, że np. sięgają po wino nie po to, aby doprowadzić się do zgubnego stanu, ale żeby się z kimś spotkać, porozmawiać, posmakować.
Widać to także w sklepach, które stają przed nowym wyzwaniem, bo mniejsza sprzedaż alkoholu oznacza dla nich niższy zarobek.
– Mamy do czynienia z wyraźną zmianą stylu życia, szczególnie w młodszych grupach wiekowych. Coraz większe znaczenie mają trendy związane ze zdrowiem, sportem i świadomym odżywianiem, które przekładają się na spadek konsumpcji alkoholu – opisuje Luiza Urbańska, młodsza menedżer ds. komunikacji i PR w Aldi Polska.
Podobne spostrzeżenia ma Patrycja Kamińska, rzeczniczka sieci Netto.
– Zdecydowanie obserwujemy zmianę nawyków, silny trend no-lo, ale także rosnącą dostępność alkoholi 0 proc., która obejmuje piwa i inne alkohole. W tym też kierunku budujemy naszą ofertę, zwiększając udział alkoholi 0 proc. – podkreśla.
Napisz komentarz
Komentarze