Na przykład na wizytę u kardiologa w województwie lubelskim – jak podaje Rynek Zdrowia – czeka się średnio 46 dni. A już w opolskim – nawet 228. To wnioski z pokontrolnego raportu NIK w Narodowym Funduszy Zdrowia.
Raport dobitnie pokazał, że różnice pomiędzy województwami w liczbie oczekujących na wizytę u specjalisty i czasu oczekiwania są naprawdę znaczące.
Co województwo, to jest inaczej
W tym samym województwie lubelskim w kolejce do okulisty w przypadku pacjentów stabilnych trzeba było czekać 40 dni, w Małopolsce – do 155. W przypadku pilnych pacjentów na Mazowszu czekało się 3 dni, w podlaskim aż 42 dni.
W kolejce do poradni chirurgii urazowo-ortopedycznej – podaje serwis – na koniec pierwszego półrocza 2024 r. w województwie świętokrzyskim czekało 2813 pacjentów stabilnych, w śląskim – nawet 29 607.
Kolejka do alergologa w województwie warmińsko-mazurskim liczyła sobie 2467 pacjentów, natomiast w pomorskim – 9604.
Do endokrynologa w świętokrzyskim 2467, w śląskim – aż 18 003.
Za mało przychodni, za mało specjalistów
Równie zróżnicowany był koszt leczenia na 10 tys. uprawnionych. Na przykład w 2021 r. wynosił on od 2,03 tys. zł w wielkopolskim NFZ do 2,42 tys. zł w Śląskim OW NFZ.
W 2023 r. od 3,59 tys. zł w województwie lubuskim do 4,31 tys. zł w podlaskim.
Skąd takie różnice? Jak wyjaśniła kontrolującym szefowa Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej NFZ, mogą one wynikać m.in. z różnej dostępności przychodni, szpitali, placówek
rehabilitacyjnych, liczby specjalistów w regionie czy prawa pacjenta do wyboru lekarza w innym województwie.
Miało być lepiej, a jest tak samo lub gorzej
NIK w podsumowaniu przypomniał, że jednym z głównych celów „Strategii Narodowego Funduszu Zdrowia na lata 2019-2023” było poprawienie jakości i dostępności świadczeń. M.in. poprzez skrócenie czasu oczekiwania na świadczenie.
Tymczasem – jak pokazują wyniki raportu – dysproporcje pomiędzy poszczególnymi oddziałami wojewódzkimi cały czas rosły.
Napisz komentarz
Komentarze