Głównym powodem rosnącego importu jest atrakcyjna cena – rosyjskie ogórki są po prostu tańsze niż z innych krajów.
Nie wszystko jest zgodne z prawem
Polskie służby, w tym Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS), potwierdziły, że w okresie oczekiwania na krajowe nowalijki sprowadzano znacznie więcej ogórków niż rok wcześniej. Jednocześnie pojawiły się obawy, że niektóre partie mogą być sprzedawane jako polskie produkty, co wprowadza konsumentów w błąd.
Od stycznia do połowy marca 2025 roku IJHARS przeprowadziła kontrole 125 partii świeżych ogórków z Rosji, o łącznej masie ponad 2 tys. ton. Inspekcje odbywały się na granicy i dotyczyły głównie zgodności z unijnymi normami handlowymi.
W trzech województwach (nie podano których) inspektorzy odkryli błędne oznaczenia na etykietach oraz brak informacji o pochodzeniu warzyw. Co więcej, zdarzały się przypadki hurtowej sprzedaży na paragon, bez informowania nabywcy o kraju pochodzenia produktu. Tego typu praktyki IJHARS uznała za nieuczciwe i niezgodne z prawem.
Przekroczone normy pestycydów
Nie wszystkie rosyjskie ogórki trafiają do polskich sklepów. W lutym 2025 roku jedna z partii została zatrzymana na granicy z powodu przekroczenia norm unijnych dotyczących pozostałości pestycydów. Chodziło o związek chemiczny o nazwie pimetrozyna – insektycyd stosowany do zwalczania mszyc i mączlików.
Towar trafił do Polski za pośrednictwem białoruskiego przewoźnika i został cofnięty na granicy. Pimetrozyna, choć skuteczna jako środek owadobójczy, może stanowić zagrożenie dla ludzi – spowodować niekorzystne reakcje skórne, łzawienie oraz dolegliwości oddechowe.
Problem wykracza poza Polskę
Sytuacja związana z importem ogórków z Rosji budzi niepokój nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach Unii Europejskiej. Szczególnie wyraźnie zaniepokojenie - jak podaje RMF FM – wyraziła Łotwa. Istnieją podejrzenia, że rosyjskie warzywa, po wjeździe do Polski, mogą być dalej dystrybuowane na rynki innych państw członkowskich.
Jānis Bušs, prezes łotewskiej spółdzielni Baltic Vegetables, w rozmowie z tamtejszym portalem LSM+ nie krył frustracji: – To absurd, że z jednej strony prowadzimy debatę o wsparciu dla Ukrainy, a z drugiej strony swobodnie handlujemy z Rosją – stwierdził.
W jego ocenie handel produktami spożywczymi z państw wspierających agresję militarną powinien zostać zakazany w całej UE. Póki co, mimo sankcji, import z Rosji trwa – głównie dlatego, że niska cena rosyjskich ogórków jest atrakcyjna dla importerów.
Napisz komentarz
Komentarze