1 czerwca wybierzemy prezydenta Polski. O głosy walczy już tylko dwóch kandydatów: Rafał Trzaskowski (KO) i popierany przez PiS Karol Nawrocki. W niedzielę ulicami Warszawy przeszły dwa marsze, które miały być pokazaniem siły polityków.
Od samego rana z najróżniejszych miejsc Polski wyruszały autokary, busy i pociągi wypełnione zwolennikami i jednego i drugiego kandydata. Oba marsze wystartowały w samo południe, a ich trasy zostały tak wyznaczone, żeby ludzie przemaszerowali w niedalekiej odległości od siebie, ale aby się nie zetknęli.
Bez awantur. Na marszach było spokojnie
– Cała Polska wygra tylko wtedy kiedy będziemy zdolni do rozmowy, i to wam obiecuję, że będę prezydentem, który łączy, który jest gotów rozmawiać z każdym, widzieliście to wczoraj – przemawiał Trzaskowski, nawiązując do swojej sobotniej rozmowy ze Sławomirem Mentzenem.
– Będę prezydentem waszej przyszłości. Nie dam zabrać naszej przyszłości i przyszłości naszych dzieci tym, którzy kochają mikromanię i zwijanie państwa polskiego. My, Polacy, mówimy „dość” mikromanii – to z kolei słowa Nawrockiego.
Najważniejsze jest to, że nie doszło do żadnych poważnych incydentów, a policja raportuje, że oba wydarzenia przebiegały spokojnie.
Jednak dla polityków i wielu wyborców ważniejsze jest to, kto wygrał frekwencyjny pojedynek.
Liczenie uczestników obu marszów
„Pół. Miliona. Ludzi” – napisał na swoim profilu facebookowym Rafał Trzaskowski i patrząc na inne podawane liczby. Przesadził.
Tak samo jak politycy PiS, którzy mówią o sukcesie swojego kandydata. Były wicepremier Jacek Sasin, powołując się na Radio Wnet, napisał w sieci, że na marsz Nawrockiego przybyło 160 tys. osób, podczas gdy na konkurencyjny pochód 140 tysięcy.
I te liczby też różnią się od kolejnych podawanych w mediach. Kiedy jeszcze jak marsze trwały premier Donald Tusk pisał w sieci o 100 tys., a potem o 200 tysiącach uczestnikach firmowanego przez siebie wydarzenia. Około godziny 14 w niedzielę służby podawały inne liczby: 140 tys. osób na pochodzie KO i 50 tys. na konkurencyjnej imprezie.
I to też mogą być niepełne dane.
„Jeśli chodzi o marsz Rafała Trzaskowskiego, o godz. 14 czoło marszu było już za Rondem Dmowskiego, podczas gdy maszerujący wciąż opuszczali plac Bankowy, gdzie rozpoczęło się wydarzenie, oraz okolice Ogrodu Saskiego. To również ok. 2-km odcinek, jednak przebiegający niemal na całej szerokości – dwa razy szerszej – ulicy Marszałkowskiej.
Według naszych obliczeń marsz w tym momencie zajmował powierzchnię co najmniej 90-100 tys. mkw. Analizując gęstość tłumu, szacujemy tutaj frekwencję na co najmniej 130 tys. osób, a nawet do 160 tys.” – pisze Onet.
I liczą dalej: w momencie przemówienia Karola Nawrockiego na placu Zamkowym mogło być do 20 tys. osób. Ludzie jeszcze szli, a liczy się marsz. Przeliczając tłum 2-km odcinku Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu, aż do Ronda de Gaulle’a to może oznaczać nawet ponad 70 tys. osób.
Sondaże prawie na remis
Tymczasem najnowszy sondaż wyborczy, przeprowadzony jeszcze przed marszami, wskazuje, że o wyborach zdecyduje duża grupa osób niezdecydowanych. Zgodnie z badaniem IRBIS dla Polskiego Radia 24 na Rafała Trzaskowskiego chce zagłosować 45,7 proc. respondentów, a na Karola Nawrockiego 44,9 proc.
Wszystko będzie zależało zatem od głosów pozostałych. 7,8 proc. zapytanych o zdanie ma kłopot z odpowiedzią, a 1,6 proc. nie chce jej udzielić.
Napisz komentarz
Komentarze