Politycy KO i PSL są za tym, żeby wykasować przepisy wprowadzone w 2018 roku. Wówczas PiS uznał, że samorządowcy nie mogą rządzić wiecznie.
Po tej zmianie osoba zajmująca stanowisko wójta, burmistrza czy prezydenta miasta może rządzić tylko dwie kadencje, a później musi sobie zrobić przerwę. W praktyce oznacza to, że dla wielu lokalnych VIP-ów obecna kadencja jest ostatnią.
I wielu z nich się na to nie zgadza. Na razie jednak żadne poważne kroki w stronę zmiany tego stanu rzeczy nie zostały zrobione. A samorządy naciskają.
Albo powrót do poprzednich przepisów, albo wczesna emerytura
Komisja Małych Miast działająca przy Związku Miast Polskich właśnie przygotowała nową propozycje. „I wystosowali do premiera rządu apel o rozważenie wprowadzenia takiej regulacji” – podaje portalsamorzadowy.pl.
Do tej pory samorządy po prostu chciały powrotu do przepisów sprzed 2018 roku. Nowa propozycja jest zupełnie inna. Albo trzecia i kolejna kadencja, albo po drugiej kadencji świadczenie emerytalne w wysokości 85 proc. maksymalnego ustawowego wynagrodzenia brutto w danym samorządzie.
Bo to ciężka praca, którą trzeba docenić
Komisja w przyjętym stanowisku zwraca uwagę, że praca w samorządzie to działanie na rzecz społeczności lokalnych i podejmowanie decyzji mających wpływ na życie mieszkańców. Często samorządowcy musza podejmować trudne decyzje, „które niejednokrotnie wiążą się z ryzykiem utraty popularności, a w efekcie – mandatu”.
Dlatego jeżeli wójt nie będzie mógł być dalej wójtem, to powinien otrzymać emeryturę od razu, jak tylko pożegna się z urzędem.
„Tego rodzaju rozwiązanie mogłoby stanowić formę zabezpieczenia ich przyszłości oraz docenienia ich zaangażowania w pracę na rzecz społeczności lokalnych” – uznała komisja.
Napisz komentarz
Komentarze